Kliknij tutaj --> 🥉 jestem dla niego koleżanką czy kimś więcej
Oto kilka listów miłosnych, które możesz wyślij do niego w twoją rocznicę. 1. Miłości mojego życia, Nie mogę uwierzyć, że minął kolejny rok. Wydaje mi się, że właśnie się wczoraj spotkaliśmy, ale jednocześnie wydaje mi się, że znałem cię przez całe życie. Sprawiasz, że czas jest bez znaczenia.
Jest to szczególnie istotne w okresie dorastania, kiedy samoocena spada. Nastolatki często zmagają się z niepokojem, niewiarą w siebie, samokrytyką, stresem, nadmiernym zamartwianiem i innymi przytłaczającymi emocjami. Do tego dochodzą presja ze strony rówieśników, obawa przed oceną innych czy trudności w szkole.
Tłumaczenia w kontekście hasła "niego jestem" z polskiego na angielski od Reverso Context: jestem z niego dumny Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
2. Może nie jestem najważniejszą osobą w Twoim życiu, ale z biegiem dni trwasz przy mnie i stajesz się dla mnie coraz bardziej kochana. 3. Może nie jestem najważniejszą osobą w Twoim życiu, jednak jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. To nie jest żadna konkurencja i ufam, że o tym wiesz. 4.
Kochasz go dokładnie za to, kim jest, za wady i wszystko. Może go kochasz, ponieważ jest asertywny i zdeterminowany, a może kochasz go, ponieważ jest delikatny i wyluzowany. Instynktownie pociąga nas pewien typ osobowości i częściej niż nie, będziemy ciągnąć do tych samych typów mężczyzn. Niektórzy z nas nie mogą się oprzeć
Jean Francois Maurice La Rencontre Parole. Nie ma nic bardziej przykrego niż błaganie o chwilę uwagi i czułości od osoby, dla której powinniśmy być całym światem. Nie bądź z kimś z przymusu, bez powodu lub dlatego, że nie masz innego wyboru. Przy niewłaściwej osobie będziesz wiecznie błagać o uwagę, czas i zainteresowanie. Odpowiednia osoba ofiaruje Ci to wszystko tylko dlatego, że Cię kocha. Niezwykle ważne jest, by mieć przy swoim boku kogoś kto jest w stu procentach pewny, że to właśnie na Tobie zależy mu najbardziej. Kogoś kto będzie dla Ciebie prawdziwym wsparciem i codzienną obecnością zapali w Tobie chęć by kochać, śmiać się i żyć. Bardzo często w zwykłej codzienności możesz dostrzec czy komuś na Tobie naprawdę zależy i czy to wszystko ma sens. Uczucie najczęściej leży w zwykłych chwilach, w gestach, przytuleniach czy uśmiechach. Dostrzeżesz je w prostych rozmowach i pytaniach. Bo choć z pozoru banalnym, to jednak niezwykle pięknym uczuciem jest posiadać przy swoim boku kogoś kto zainteresuje się i zapyta, jak Ci minął dzień lub czy wszystko u Ciebie w porządku. Proste gesty to tak niewiele, a najczęściej posiadają moc potrafiącą zmienić wszystko. Nie bądź z nikim na siłę, z przymusu i tylko dlatego, że wydaje Ci się, iż nie masz aktualnie żadnej lepszej opcji. Jeśli masz mieć beznadziejny związek i kogoś kto jest dla Ciebie zerowym wsparciem lepiej oprzyj się o ścianę. Jeśli ktoś nie potrafi ofiarować Ci chwili uwagi, swojego zaangażowania i czasu to po cholerę z nim jesteś? Jak długo będziesz żebrać o gest i znosić chłód, który zabija w Tobie wszystko? Masz zamiar wiecznie czekać na to, że ktoś nagle, z nieznanego powodu całkowicie się zmieni? Czasem musisz powiedzieć dość, wyjść i zamknąć za sobą drzwi – choćby nie wiem jak trudne to dla Ciebie było. Nie bądź z kimś z przymusu, bez powodu lub dlatego, że nie masz innego wyboru. Nie możesz żebrać o gest, uczucie i miłość. Czasem warto zamknąć jeden rozdział i spróbować zrobić krok do przodu. Być może po drugiej stronie drzwi jest ktoś, kto dostrzeże w Tobie wszystko co piękne. Dobrze wiesz, że zasługujesz na coś więcej…
Twoja córka albo syn przeżywa okres fascynacji koleżanką lub kolegą? Chce się do niego czy do niej upodobnić? Robić i lubić te same rzeczy, mieć identyczne ubrania, pasje i opinie na każdy temat? Brzmi znajomo? Niedawno byłam u koleżanki i jej córki Sonii, pierwszoklasistki. Tak samo mocno jak szkołą była podekscytowana swoją nową przyjaciółką. A właściwie tym, że chce być taka sama jak ona. Mieć kręcone włosy, interesować się końmi i oglądać programy o remontowaniu mieszkań, by móc sobie o nich opowiadać, gdy się zobaczą. Kiedy o dziecięcej potrzebie naśladowania zaczęłam rozmawiać z innymi znajomymi, okazało się, że większość rodziców zna takie historie z własnego doświadczenia – albo to już za nimi, albo zachwyt ich dziecka kimś bardzo mu bliskim jest właśnie na krzywej Oj, przeróżne. Od nadziei, że to minie, przez obserwowanie z zaciekawieniem, jak topnieje nasza pozycja w oczach dziecka, a rośnie znaczenie kolegów i koleżanek, po pełne niepokoju rozważania o sile wpływu, który takie relacje mogą mieć i – nie ukrywajmy tego – mają. Gdyby to ująć w jednym zdaniu, brzmiałoby tak: „Raczej jest trudno”. – Może powiem wprost: potrzeba naśladowania jest naturalna i nie ma w tym niczego dziwnego. Inspirowanie się innymi to normalny etap w rozwoju – podkreśla Marta Szymczyk, prowadząca profil facebookowy Nieszablonowa Pedagożka. Fotografia: Pexels Róż znów w natarciu Więc tak: najpierw był etap różowy, to w przedszkolu. Potem Helenka jakby powoli się z tego wydostała, weszła w umiłowanie błękitnego, granatowego i żółtego. W szkole nowe dzieci, nowe zainteresowania, bardzo polubiła lekcje i wychowawczynię, wydawało się, że nie ma dla niej lepszego środowiska. – Ale potem podjęliśmy z mężem decyzję, że musimy przeprowadzić się w rodzinne strony, bo Kraków robi się dla nas za drogi, a dodatkowo skłoniły nas do tego duże kłopoty ze zdrowiem teściowej. Chcieliśmy być bliżej i móc jej pomagać. Zeszły rok szkolny Helenka zaczęła więc w nowej szkole, w nowym mieście. To była trzecia klasa. Nowe koleżanki najpierw ją trochę przerażały, nie znała ich, wydawało się, że ma kłopot ze znalezieniem grupki, do której mogłaby należeć. Potem była zielona szkoła, po której Helena wróciła przeszczęśliwa, bo zwróciła na nią uwagę Róża, najfajniejsza dziewczynka w klasie. Ucieszyłam się i do głowy mi nie przyszło, że to początek trudnej dla mnie sytuacji – opowiada Zosia, mama Helenki. Ta historia, o której mówi Zosia, rozwijała się powoli. Ma jasne strony: nowa przyjaciółka Heleny jest w klasie bardzo popularna, wokół niej powstało grono dziewczynek, które chcą się koleżankować, bo z Różą zawsze jest wesoło, fajnie się ubiera i ciągle się śmieje. Dzięki temu Helenka szybko odnalazła się w nowym środowisku. To, co niepokoi Zosię, to fakt, że jej córka chciałaby wszystko robić jak jej przyjaciółka. Malować paznokcie na różowo, mieć złoty plecak z cekinami (jak się przesunie ręką po cekinowej kieszonce, to się pojawia kotek w koronie, a jak się zrobi to raz jeszcze, kotek znika, a w jego miejsce pojawia się złote serce, co zdaniem Helenki jest wyjątkowo świetne), mieć różowe swetry i różowe spodnie dresowe, oglądać na Netflixie zdecydowanie za dużo bajek i filmów, wciąż rozmawiać przez kamerki, naśmiewać się z koleżanek, które nie są w ich paczce. Głównie z ich wyglądu, ale też z tego, że na niczym się nie znają, bo nie oglądały tych samych filmików na YT, które już widziały i omówiły Róża, Helenka i reszta ich paczki. – Nie podoba mi się to i się martwię. W sumie nie umiem się zdecydować, czy bardziej tym pędem do naśladownictwa, czy tą bezwzględnością, jaką dziewczyny okazują tym koleżankom, które nie są w ich grupie – dodaje pedagożki Marty Szymczyk na pewno nie zadziała próba zniechęcania dziecka do ważnej dla niego relacji. Wiadomo, że to, co zakazane, smakuje jeszcze lepiej. Natomiast dwie rzeczy, na które warto w takiej sytuacji postawić, to rozmowa z dzieckiem o tym, co jest dla niego istotne w kontaktach z tą ważną osobą, i podkreślanie, że ludzie się różnią pod wieloma względami, a ta różnorodność jest cenna. Dobrym pomysłem jest też tworzenie sytuacji, proponowanie aktywności, które są dla dziecka interesujące, i zapraszanie do nich także jego przyjaciół – to nam daje możliwość wprowadzenia do ich relacji tego, co dla nas ważne i na co chcemy zwrócić uwagę. Zmiana jak na dłoni Ola, córka Maliny, ma dziewięć lat i – jak mówią rodzice – jest miłą, grzeczną i ułożoną dziewczynką. Do tego nieźle się uczy i ma dobre serce. Ideał. – Ale wcale nie jestem pewna, czy Oli też jest tak dobrze z tym, jaka jest. Bo gdyby tak było, chyba nie wskoczyłaby w tę nową relację na główkę? – zastanawia się Malina. Zaczęło się tak: na początku stycznia do klasy Oli dołączyła nowa dziewczynka. Wychowawczyni zrobiła wiele, by dzieci ją zaakceptowały i dość szybko Marysia zaczęła się dobrze czuć w grupie. Wydaje się, że ze swoim usposobieniem gaduły i śmieszki miała łatwiej niż bardziej wycofane i introwertyczne dzieci. Na przykład takie jak Ola. Więc to albo przyciąganie przeciwieństw, albo wspólne zainteresowania, albo coś jeszcze innego sprawiły, że dziewczyny bardzo szybko się do siebie zbliżyły. – Zamknięcie szkół w marcu właściwie dodało tempa rozwojowi tej przyjaźni, bo codziennie rozmawiały z włączonymi kamerkami albo pisały do siebie na komunikatorach. Dość szybko zorientowałam się, jak pozycja Marysi zwyżkuje w oczach mojej córki, bo zmieniło się jej zachowanie. Z fascynacją opowiada o nowej koleżance, dyskutuje w niemal każdej sprawie, no a już w sytuacji, gdybym chciała wyrazić jakąkolwiek wątpliwość w sprawie zachowania jej przyjaciółki, to szybko dyskusje przechodzą w pretensje. Ola podniesionym głosem zarzuca mi, że się czepiam, że nic nie rozumiem i że chcę jej wybierać przyjaciół. Szczerze mówiąc, sama jestem tym zakłopotana, ale wygląda na to, że tak, że rzeczywiście bym chciała – opowiada Malina. Fotografia: Pexels Trudno jej się z tym ułożyć, bo chciałaby szanować wybory córki, ale ten akurat ją bardzo niepokoi. – Z dziecka, które czyta książki, przeobraziła się w osobę, która mówi, że nie ma na to czasu. Jesteśmy rodziną, która bardzo dba o relacje, często dzwonię do moich rodziców, szwagierki i teściów, robimy sobie miłe niespodzianki, po prostu troszczymy się o siebie. Widzę, że to wywołuje rosnące zniecierpliwienie mojej córki, nie ma ochoty rozmawiać o tym, co słychać u babci, ani zastanowić się, co kupić wujkowi na urodziny. Chce tylko rozmawiać o swojej przyjaciółce i ich nowych pomysłach, o serialach, które oglądają, i o tym, co znów źle zrobiła ich wychowawczyni – dodaje Malina. – Zachęcałabym rodziców, żeby próbowali rozmawiać – ale nie o tej nowej ważnej osobie w życiu dziecka, tylko o zachowaniach, które nam się nie podobają. Podpytujmy dziecko, jak się z tym czuje, jak to postrzega. Takie zachęcanie do refleksji pomoże mu samodzielnie sobie różne rzeczy przemyśleć, dostrzec aspekty, których być może nie widzi, a my też lepiej je zrozumiemy. Ale co bardzo ważne: równolegle z próbami uwrażliwiania dziecka warto je wspierać jego samoocenę, by wzrastało w przekonaniu, że jest mądre i może podejmować własne, dobre decyzje. Dzięki temu tworzymy sobie też dobrą przestrzeń do dalszych rozmów – podpowiada Marta Szymczyk. Przeskok Szymon, 10-letni syn Justyny, ma kilku bliskich kolegów, a wśród nich jednego, najulubieńszego. I to właśnie ta relacja przysparza Justynie zmartwień. – Bardzo dbamy o edukację Szymka. Jestem pierwszą osobą w mojej rodzinie z wyższym wykształceniem, więc dobrze wiem, czym jest awans społeczny dzięki edukacji. Pewnie stąd moja wielka fiksacja na tym, by mój syn też dostał to, co najlepsze w szkole i poza nią, i żeby widział – patrząc na mnie i na mojego męża – że to ma sens. Że fajnie jest się uczyć, czytać książki, interesować się światem – opowiada Justyna. I tu zaczyna się kłopot, bo najbliższym kolegą Szymka, no i w ogóle – zdaniem jej syna – najfajniejszym chłopakiem w szkole jest Leon, który uczy się najgorzej ze wszystkich i uważa, że szkoła jest głupia. Szymon naśladuje Leona niemal we wszystkim, zdarza się, że często chłopcy mówią jednym głosem, ich poglądy są identyczne, jakby się umówili, że tak będzie. Fotografia: Christo Anestev, Pixabay – To dla mnie trudna sytuacja, bo rodzina, w której dorasta Leon, to taki dom, z którego i ja pochodzę. Mało zainteresowania dziećmi i ich edukacją, bo w zamian wielka koncentracja na próbie związania końca z końcem, niewiele myślenia o przyszłości, tak jak ją rozumiem teraz. Mówiąc krótko, choć się tego wstydzę, nie chcę, by mój syn przyjaźnił się z tym chłopcem i naśladował jego olewający wszystko styl, bo to miejsce, z którego sama ledwo się wyrwałam – dodaje. Szymek czuje niechęć mamy i bardzo go to denerwuje. Może nawet robiąc jej na złość, często opowiada o pomysłach Leona i patrzy z uśmiechem na jej niezadowolone miny. A co robią rodzice? – Próbujemy włączać Leona w nasze aktywności – zabraliśmy chłopców na weekendową wyprawę do lasu, w którym urządziliśmy grę na orientację, dwa razy próbowaliśmy ich namówić na wieczór z planszówkami, ale na razie bez skutku, no i zastanawiamy się, czy nie zapytać rodziców Leona, czy ich syn mógłby z nami pojechać na tydzień ferii zimowych. Mój mąż ma więcej cierpliwości do tego, jak ważny jest ten chłopiec dla naszego syna, i zaoferował, że będzie ich obu uczył jazdy na nartach – opowiada Justyna. Co o tym wszystkim myśli Szymon? Jest zdania, że rodzice się na siłę wpychają do jego przyjaźni, co nie jest fair. Bo czy on organizuje zabawy dla ich znajomych? No właśnie.***Tyle wyzwań związanych z naśladowaniem, przed którymi stają rodzice, a większość nie jest wcale prosta. A jak radzi sobie z tym mama siedmioletniej Soni, która chce mieć kręcone włosy jak przyjaciółka? Zachowuje pełen spokój: Przecież to minie, tak jak każda jej fascynacja. Wystarczy poczekać. Ciekawe też, co o takich sytuacjach myślą ci rodzice, których dzieci zapragnęły naśladować kogoś, kogo rodzice uważają za dobry wzór do naśladowania. Kogoś, kto uwielbia matematykę i uważa, że konkurs matematyczny Kangurek jest wspaniały. Kogoś, kto uwielbia czytać książki, albo kogoś, kto tak długo wiercił dziurę w brzuchu rodzicom, aż się zgodzili w każdą sobotę jeździć do schroniska, by zabierać psy na spacer. Marta Szymczyk pokazuje jeszcze jeden obszar do przemyśleń: jeśli damy dziecku prawo do jego własnych wyborów, być może do popełniania błędów, to właśnie dzięki temu może się rozwijać i uczyć. W taki sposób dzieci zbierają doświadczenie życiowe i dojrzewają. Ale oczywiście nie zostawiajmy tego bez komentarza – bądźmy w relacji i kontakcie z dzieckiem. Bądźmy uważni na to, co się z nim dzieje. Autorka/autor Ola Rzążewska Jest dziennikarką, psycholożką i specjalistką od komunikacji. Lubi czytać książki, słuchać podcastów BBC i podróżować. Zobacz wszystkie artykuły
Cześć. Od jakiś paru miesięcy miewam bardzo dziwne stany. Niby powinnam być szczęśliwa - dobrze się ucze, mam kochającego chłopaka. Problem polega w tym,że strasznie dużo wspominam, siedzę w pokoju myślę jak tu było kiedyś, wychodzę na dwór i pamiętam wszystko jak byłam mała, wszystko i od razu mi się płakać chcę, tęsknię za tym wszystkim. W dni powszednie nie ma mnie w domu rodzinnym, bo uczę się w innym mieście i tutaj też jest straszna tęsknota, nie wiem kiedyś mogłam nie być w domu miesiąc i tak się nie czułam. Jak dziecko. Do tego zwracam uwagę na wodę, która kapie z kranu, czy światło, telewizor włączony kiedy nikt go nie ogląda, myślę, że mój tata sam ciężko na to pracuje na to wszystko, więc trzeba to szanować. Wszystko się dzieje tak szybko, nie ogarniam tego. Myślałam i myślę dużo nad tym wszystkim, nie wiem jaki jest tego powód. Ze znajomymi też nie mam ostatnio najlepszego kontaktu, może i dlatego,że zakochałam się w swoim przyjacielu, trwało to pare miesięcy może i dalej trwa, ale ja wiem,że tego nie chcę, bo on nie chciał, zranił mnie, chociaż tak miało nie być, rozmawialiśmy niby dobrze było jak dawniej. Później myślałam,że on się mną wysługuje i nie traktował mnie zbyt dobrze, tak jakby chciał pokazać całemu światu,że nie jestem dla niego kimś więcej - jak wszyscy - koleżanką. Zaczełam robić tak samo, i sama nie wiem jak, bo do tej pory nie umiałam go olewać. Boli mnie też to,że nie umiemy już rozmawiać. Jakby mało jeszcze nie było, mam teraz tyle na głowie,że już nie daję rady, a te myśli, wspomnienia mnie dobijają...
To mój pierwszy post na forum, nie jestem zwolenniczką takiej formy wywnętrzniania się, ale jednocześnie mam już po wyżej uszu wewnętrznej bitwy serca z rozumem i chętnie poznam jakieś inne niż moje własne opinie na temat, który przedstawiam poniżej. Chodzi niestety o mężczyznę. Poznałam go przez Internet (na zwykłym czacie, ponieważ chciałam wtedy tylko z kimś pogadać), od początku wspaniale mi się z nim rozmawiało, jednak będąc wtedy w związku (nieudanym, ale wciąż związku) deklarowałam tylko chęć przyjaźni. Dosyć szybko jednak, w wyniku głębokiego porozumienia, jakie się między nami nawiązało, poczułam coś więcej i szukałam z nim jak najczęstszego kontaktu. W międzyczasie mój związek rozpadł się na dobre. On: samotny, z tego co wiem z nikim nie związany, po nieudanych przygodach miłosnych, szukający kobiecego ideału. daleko, ale utrzymuje ze mną stały kontakt (niestety rzadki zdarza mu się milczeć nawet ponad tydzień). dużej odległości zaprosił mnie do siebie, poznał z rodziną i znajomymi, spędził ze mną mnóstwo czasu, pokazał piękne miejsca. już spotkamy się online, potrafi rozmawiać ze mną godzinami, bardzo rzadko jednak są to spotkania planowane, choć ja bardzo bym tego chciała. kolejne wspólne wyjazdy i imprezy. mnie komplementuje, częściej dokucza i dogryza, żartuje i przekomarza się. że bardzo mnie lubi i chyba ma do mnie słabość. spotkań w realu unika nawet dotyku, na tematy damsko-męskie między nami jedynie żartuje. Pytanie: dlaczego on ciągnie tą znajomość traktując mnie tylko jak koleżankę? Czy taka relacja między kobietą i mężczyzną (kiedy on mnie tak bardzo pociąga a ja podobno jestem w jego oczach atrakcyjna) w ogóle ma prawo bytu? Jego przyjaciółka twierdzi, że on nie potrzebuje koleżanki oraz nie umie postępować z kobietami i trochę popycha nas ku sobie, podczas gdy on trzyma dystans. Próbowałam z nim o tym bardzo ostrożnie rozmawiać, niestety rozmowa potoczyła się nie tak, jak zamierzałam. Boję się go o to zapytać wprost, bo gdyby mnie odrzucił jako kobietę ból byłby nie do zniesienia. Akceptuję taki koleżeński układ ponieważ nie wyobrażam sobie zerwania z nim kontaktu. Jednocześnie cierpię za każdym razem, gdy on swoim przedłużającym się milczeniem udowadnia mi, że o mnie nie myśli i że nie znaczę dla niego tyle, co on dla mnie. Niby proste: nie zależy mu na mnie, ale: rozum swoje, serce swoje. I tak w kółko. Czy ktoś ma coś ciekawego do powiedzenia na ten temat?
MeegiUżytkownik Liczba postów: 49 Liczba wątków: 2 Dołączył: Cze 2020 Reputacja: 1 Gdy ostatnio rozmawialiśmy powiedział mi trochę więcej o swojej sytuacji. Z tego co mi powiedział ciężko nadal im znaleźć kogoś na 2-3 godziny do babci ponieważ to wychodzą duże koszty, zastanawiał się nad znalezieniem babci domu spokojnej starości ale to jeszcze większe koszty, ostatnio nie zrealizował zlecenia klientowi w terminie i ten poszedł do sądu na szczęście jakoś porozumieli się polubownie, mówił także że nie najlepiej idzie mu finansowo w firmie, a także była żona wypisuje z pretensjami, zastanawia się czy się nie przebranżowić, do tego te wypowiedzenie umowy mieszkania. Widzę że jest tym wszystkim zmartwiony i zagubiony w tym wszystkim, nie określił co zamierza zrobić z tym wszystkim w sumie to miałam wrażenie że sam nie wie co zrobić. Jednak tym razem odzywa się, może nie tak często jak wcześniej ale robi to i mówi mi co się dzieje. Wcześniej zawsze milczał przez długi czas. Jednak nie tylko dla niego styczeń nie jest łaskawy, wczoraj w drodze do pracy wpadłam w poślizg i miałam kolizję. Na szczęście mi ani nikomu innemu nic się nie stało, ale moje auto nieźle oberwało i naprawa wyniesie mnie kilka tysięcy. Nie obyło się bez policji i lawety, byłam w takim szoku że przez cały dzień nie mogłam dojść do siebie. Jednak powiem wam że S bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Gdy to się stało przeszło mi przez myśl aby do niego się odezwać, ale było przed 7 rano było mi głupio i myślałam że śpi. Napisałam mu później że miałam wypadek, od razu zadzwoni i pytał co się stało. Był trochę jakby zdystansowany więc myślałam że tak sobie go to obeszło, chociaż powiedział że szkoda że nie zadzwoniłam od razu i była wezwana policja bo pomógłby mi to inaczej załatwić i naprawa poszłaby z jego ubezpieczenia. Jednak później jeszcze dzwonił pytając czy już ochłonęłam, rozmawialiśmy i powiedział że to tylko blachy i ważne że jestem cała. Nawet znajomych mechaników pytał o wycenę naprawy mojego auta lub czy alternatywnie nie mają jego znajomi sprzedać czegoś innego tanio. Nawet dziś jeszcze rozmawiał na ten temat ze znajomymi. Jednak bardzo mnie zdziwił pozytywnie gdy powiedział że szkoda że od razu nie zadzwoniłam nawet gdyby spał to nie ważne i że w takich sytuacjach nie ma problemu i mogę dzwonić o każdej porze. Nie sądziłam że mógłby takie rzeczy zrobić dla mnie, miło mi się zrobiło. Jednak ten wydatek pokrzyżował mi plany bardzo, chociaż mimo wszystko cieszę się że to nie skończyło się gorzej. Spoko, mam nadzieję że tak by było jak mówi z tym samochodem, to jest najważniejsze w życiu kiedy można na kimś polegać. Tylko dalej ma w życiu straszny chaos, tak jak opisałaś go na początku, tak jest dalej to samo. Mam kumpla, trener go kiedyś nazwał swawolny Dyzio i do dziś już został Dyzio. U niego mniej więcej jest też taki chaos albo większy. Wysłane z mojego SM-J530F przy użyciu Tapatalka MeegiUżytkownik Liczba postów: 49 Liczba wątków: 2 Dołączył: Cze 2020 Reputacja: 1 29-01-2021, 22:46 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-01-2021, 22:56 PM przez Meegi.) Nie wiem czy tak by postąpił jeśli chodzi o ten samochód zwłaszcza teraz. Ogólnie było dobrze, tydzień temu wprost zapytałam go czy jestem dla niego tylko koleżanką czy kimś więcej. Wtedy powiedział mi że zależy mu na mnie, że w sumie jesteśmy razem i nie jesteśmy, że niedługo ogarnie się trochę z pracą i będzie wtedy jakiś czas na spotkanie się, że ja często też jestem gdzieś w okolicy jego, żebyśmy to zostawili aby dalej samoistnie się rozwijało, że chciałby zostać w swojej miejscowości aby to mogło się rozwijać, w niedzielę pytał czy spotkam się z nim w weekend jeśli jechałby nad morze. Jednak wczoraj mu się odwróciło wszystko. Przed wczoraj na fb wyskoczyło mi na tablicy jego komentarz pod zdjęciem jego znajomej która jest jego klientką (z tego co mówił to niby ona miała ochotę na coś więcej z nim, podobno ma bujne życie intymne tzn siedzi na portalach nagminnie i szuka facetów oraz z wieloma sypia, mówił że podobno do niczego nie doszło, ale dużo wiedział o jej życiu i facetach, kilka tygodni temu mówił że chce skończyć pracę u niej i ją odsunąć ale z czasem okazało się że jej powiedział podobno że nic nie będzie miedzy nimi i ma zmienić swoje zachowanie wobec niego jeśli chce aby mieli normalny kontakt. Z tego co mówił to niby zmieniła zachowanie i utrzymywali kontakt zwykły, tylko że wspominał w naszych rozmowach np ostatnio że odnowiła kontakt z facetem który siedzi w areszcie za pobicie ze skutkiem śmiertelnym i wydał 70tys na adwokata. W tym komentarzu pd jej zdjęciem było coś że czas się dla niej zatrzymał że photoshop popsułby oryginał i ładnie wygląda. Gdy napisałam mu że chyba ona mu się podoba bardziej niż myślałam to wysłał mi roześmianą buźkę i że jeśli tak uważam to moja sprawa. Podobno go wkurzyłam bo napisałam mu że dwuznacznie zachowuje się wobec niej (chodziło mi o to że najpierw mówił że chce ją odsunąć a potem takie komentarze i rozmowy), czy zastanowił się jak się poczułam gdy zobaczyłam taki komentarz i że moich zdjęć tak nie komentuje, że zachowuje się jakby mu zależało na niej bardziej niż na mnie, że mówił że ją odsunie a tak komentuje jej zdjęcia i czy bierze moje uczucia pod stwierdził że mylę pojęcia i że znowu mam pretensje a jemu wystarczy nerwów w pracy i że ma powoli dość. Dla mnie nie były to pretensje tylko napisałam o swoich odczuciach, zwłaszcza że nie robiłam awantury tylko normalnie napisałam co myślę. Wczoraj nagle napisał mi że to nie ma sensu, że wszystko mu nie iskrzy, że na siłę nic z tego nie będzie , że trochę się różnimy i wcześniej czy później to będzie problemem (ale nie spotkałam ludzi którzy się nie różnią), że potrzebuje kogoś na miejscu a nie kontakt telefoniczny (tylko że od jakiegoś czasu to on ten kontakt bardzo mocno inicjował i nietylko taki), że nagle dużo myślał i że to nie jest to. Gdy próbowałam się w sumie dowiedzieć skąd takie wnioski skoro kilka dni temu mówił coś innego i że mu na mnie zależy nie odpowiedział na nic i milczał,ja już też nic nie pisałam. Niby tak długo o tym myślał a zabiegał o kontakt ze mną, przyjeżdżał, pokazywał że mu zależy i sam chciał to rozwijać (on zaczął kilka miesięcy temu te tematy), więc jeśli się wahał to w jakim celu to robił skoro nie naciskałam na nic ani nie wymagałam, tylko chciałam się dowiedzieć w jakim kierunku ma to zmierzać abym się niepotrzebnie nie angażowała. Niedawno napisał że są to spostrzeżenia na chłodno i wydają mu się trafione. Mi nie wydają się trafione i miałam ochotę mu to napisać oraz że skoro tak uważa to po co to wszystko było. Ale nic na tą chwilę mu nie napisałam i nie wiem czy wiem co zrobić bo jak dla mnie to nie spodobało mu sie to co napisałam, gdy się widywaliśmy i ogólnie pokazywał że mu zależy a to co wczoraj pisał to akurat jak dla mnie nie są to rzeczy nie do przeskoczenia i wiedzieliśmy od tym od początku. I co po tygodniu od tego kiedy mówił abyśmy to rozwijali doszedł nagle do takich wniosków, jakoś dziwnie to pisał wczoraj jakby nie on. Miałam nieodczytaną jego wiadomośc (widziałam ja w powiadomieniach na telefonie), gdy weszłam na fb i nie odczytałam od razu jego wiadomości to napisał mi: no i... kiedy zapytałam i co? to było tylko już nic. Czy ma to znaczyć że oczekiwał mojej reakcji, chyba że ochłonął i mu trochę przeszło. Ogólnie to nie odpisałam aby pomyśleć i sie trochę uspokoić, pośpiech nigdy nie jest dobry. 29-01-2021, 23:16 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-01-2021, 23:43 PM przez vlad1431.) Z 10 lat temu od dobrego kolegi nauczyłem się jednej rzeczy. Powiedział mi kiedyś: " Nie rządaj szacunku od klienta, jeżeli sam się nie szanujesz". Wziąłem sobie to mocno do serca. Tak samo jest w życiu. Ty w końcu zaczynasz małymi krokami się szanować. Jedną z najważniejszych rzeczy jest szczerość w takiej relacji, bez względu na to na jakim ona jest etapie. Jak zauważyłaś ta szczerość zaczyna mu się nie podobać. Tylko w tej sytuacji on zachowuje się niedojrzale, mniej więcej jakby miał 20 lat. Stąd uważam że jego życie wygląda jak wygląda. Zaczynasz się szanować, a on nagle zdziwiony że mu zwracasz uwagę. Właśnie to od początku próbuje Ci wyperswadować, że jeżeli nie będziesz się szanować, nie licz na jego szacunek ani nic więcej z jego strony. Tylko jego zachowanie nie wróży nic dobrego. On myśli że będzie dalej grał, a życie to nie je bajka, jak to mówi mój drugi kumpel. Obstawiam, że jak zaczniesz stawiać warunki, on będzie teraz bardziej zabiegał, po części już się tak dzieje. Odpuścisz, wszystko wróci do normy, czyli nie masz na co liczyć. Tylko zastanów się czy warto, to taki Piotruś pan. Wysłane z mojego SM-J530F przy użyciu Tapatalka MeegiUżytkownik Liczba postów: 49 Liczba wątków: 2 Dołączył: Cze 2020 Reputacja: 1 31-01-2021, 18:07 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-01-2021, 21:24 PM przez Meegi.) Niekiedy trzeba trochę czasu aby coś zrozumieć, ale ważne że zrobiłam ten krok. Także zauważyłam że ta szczerość mu się nie spodobała, ale ja szczerości nie żałuję. Zwłaszcza że tylko wyraziłam co czuję, bez awantury i pretensji. Uważam że w każdej relacji każdy ma prawo zwrócić drugiej osobie uwagę jeśli coś mu się nie podoba niezależnie od jej rodzaju. On chyba o nic nie będzie zabiegał, od tamtej wieczornej wiadomości w piątek się nie odezwał, zresztą nie wiem czego on oczekiwał tym tekstem że now właśnie dostępna i.... 1,5 dnia nie odzywał się po tamtym co mi pisał i co takim tekstem oczekiwał że mu nagle odpowiem czy czego ponieważ nie rozumiem. A ja też się do niego nie odezwałam ponieważ w sumie nie wiem czy powinnam i co miałabym mu napisać, że to co wtedy pisał to dla mnie kiepskie argumenty bo wiedzieliśmy o odległości od samego początku,że uważam że w jakiś sposób dobrze się rozumiemy a to wszystko nie są rzeczy których nie da się pokonać na dobrą jakoś nie wiem czy on jeszcze się odezwie i jak ja zareaguje jeśli by to zrobił. Po czym wnioskujesz że on może teraz bardziej zabiegać i że po części tak się dzieje?Bo przecież napisał że to nie ma sensu i że dla niego nie jest to to, więc ja wzięłam to za to że nie widzi tej relacji to nie wiem jakby miał zabiegać o cokolwiek. Napisałeś że jego zachowanie nie wróży nic dobrego , masz na myśli to jak zareagował na to co mu powiedziałam i że będzie tak zawsze robił czy coś innego? Bo jego zachowanie w stosunku do Ciebie jest mało dojrzałe. I dopóki mu nie pokażesz, przynajmniej Ty, że albo w jedną albo w drugą stronę, to tak jak do tej pory będzie się zachowywał, czyli tak jak odniosłaś wrażenie, że może sobie pogrywać. I zwykle tak jest, że kiedy jedna strona odpuszcza, druga nagle zaczyna zabiegać, ale to i tak nic na tą chwilę nie zmieni, dopóki on nie zacznie czegoś konkretnego robić w Waszym kierunku. Wysłane z mojego SM-J530F przy użyciu Tapatalka MeegiUżytkownik Liczba postów: 49 Liczba wątków: 2 Dołączył: Cze 2020 Reputacja: 1 Wczoraj umieścił na fb artykuł o księdzu z mojego miasta który oddał całą tacę na WOŚP z nagłówkiem z kciuka do góry, napiętych mięśni i serduszkiem. Wiem że każdy może umieszczać co chce ale przeszło mi przez myśl że zważywszy na sytuację mógł akurat tego nie umieszczać. No ale cóż, jest jak jest. Mam dziś kiepski dzień, przez ostatnie dni myślałam że ta cała sytuacja jest mi zobojętniała ale już od wczoraj wieczorem czuję się kiepsko, myślę, chodzę przygnębiona i najlepiej bym spała tylko. Nie potrafię zrozumieć po co w piątek czepił się mojej dostępności na fb, skoro tylko napisał co myśli. Wiesz może o co chodziło mu? Potrzebuję chyba obiektywnego spojrzenia na pewną sprawę otóż jeśli niby nie był pewny tej relacji i niby zastanawiał się nad jej sensem to w jakim celu gdy pytałam czy jestem dla niego koleżanką czy kimś więcej mówił że mu zależy na mnie, że chce zostać w swoim mieście aby to mogło samoistnie się rozwijać , przyjeżdżał do mnie, pytał czy tęsknię za nim, że chce spróbować czy nam wyjdzie, pokazywał że mu zależy, możliwe że zrobiłby dla nie to z moim samochodem, wydzwaniał do mnie sam, czepiał się ze nieraz sama się nie odezwałam, mówił o swoich problemach i życiu, sam się przytulał , całował mnie nie jak zwykłą koleżanką itp resztę znacie z mojego wątku. Vlad po co to wszystko jeśli tego nie czuł lub zastanawiał się czy to ma przyszłość? Chyba nie będę miała okazji pokazać mu że musimy iść w jedną lub drugą stronę, on się nie odzywa i wątpię aby to zrobił. Dziś przeszło mi przez głowę że może źle zrobiłam mówiąc mu tamto ale przecież nie robiłam awantury tylko napisałam co czuję i myślę. Więc nic złego nie zrobiłam i to nie jest powód aby nagle tak reagować. Widzisz ja w pewien sposób się wycofałam, chyba i tak nic innego nie mogłabym zrobić w tej sytuacji. Jednak naprawdę już wątpię aby on po tym co napisał mi wtedy zaczął zabiegać o tą relację. Owszem w listopadzie kiedy się do mnie nie odzywał a ja się wycofałam to po jakimś czasie pytał czy już o nim zapomniałam,że pewnie mam innego i jak z nim rozmawiałam to chciał zobaczyć co nam wyjdzie z wtedy nie mówił takich rzeczy jak teraz, więc raczej on nie będzie zabiegał o mnie i tą relację skoro podobno teraz uważa że to nie jest to. To co pisał w piątek to chyba nie jest żaden akt nawet odrobiny zabiegania o tą relację 01-02-2021, 23:06 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-02-2021, 23:10 PM przez vlad1431.) Ok, ale dlaczego wymusza na Tobie żebyś Ty przejmowała inicjatywę? Co to ma być ,że zapomniałaś o nim? A on sobie cały czas o Tobie zapomina. Masz być na każde skinienie? W życiu bym tak nie zrobił, żeby cokolwiek wymuszać na kobiecie, honor mi na to by nie pozwolił. Zawsze ja inicjowałem spotkania i to ja zawsze jeździłem po każdą z nich i do każdej z nich. Wiem że teraz masz etap rozbijania gówna na atomy, ale to normalne, że do każdej sytuacji wymyślasz 100 różnych możliwości, co byłoby gdyby. Ale to nic nie da i nic nie zmieni. Jedyne co możesz dla siebie teraz zrobić, to wzbudzić w nim zazdrość, jak? Nie wiem? Możesz zrobić coś dla siebie, to co kiedyś pisałem i zamieścić na FB jakieś nowe foty. Wysłane z mojego SM-J530F przy użyciu Tapatalka MeegiUżytkownik Liczba postów: 49 Liczba wątków: 2 Dołączył: Cze 2020 Reputacja: 1 Wiesz zwróciłeś mi uwagę na coś istotnego tzn że chciał inicjatywy odemnie. Wykazywałam także inicjatywę ale ogólnie to chyba w większej mierze powinno należeć do niego. Tak napisał mi kiedyś w listopadzie po tym kiedy zamilkłam kiedy czasami wysyłał mi jakieś obrazki a nie odzywał się. Szczerze jedyne co analizuję to fakt że kiedy pytałam mówił że mu zależy i pokazywał to ponieważ dla mnie tak nie traktuje się zwykłej znajomej jeśli tak naprawdę nie widział przyszłości dla tej relacji. Umiesz pomóc mi chociaż trochę to zrozumieć? Chyba że ja się mylę a on przez takie zachowanie kłamał cały czas,ale po co mu byłoby tyle czasu to robić i szukać ze mną kontaktu oraz mówić takie rzeczy skoro nie wymagałam tego od niego. I ewentualnie zastanawiam się po co mu było wtedy się jeszcze odzywać w piątek, a już w ogóle nie rozumiem tego czepiania się o moją dostępność skoro go nie intetesuję. Ja nie oczekuję że coś się zmieni zwłaszcza że wrócił na portal na którym się poznaliśmy, dodał zdjęcie i wykupił członkostwo aby mieć więcej możliwości. W jakim celu miałaby wzbudzić w nim zazdrość twoim zdaniem? Przecież on nagle ze mnie zrezygnował i co ma twoim zdaniem to na celu? Nie wiem czy dobrze zrobiłam ale uruchomiłam swoje konto na tym portalu i też dodałam zdjęcie, niech dzieje się co chce. Przyznam że mnie to trochę rozbiło, a nawet bardzo ale musze się jakoś podnieść. Trochę liczę na waszą pomoc. Zależało mu, ale mogło mu się odwidzieć, cholera go wie. Może stwierdził że będzie jeszcze szukał szczęścia. Może mu schlebiało, inaczej podbijało ego, że chcesz związku. Czepiał się Twojej obecności, bo myślał że dalej będziesz zabiegać a on niezdecydowany miś na to czekał i był zdziwiony że już tego nie robisz. Wzbudzić zazdrość, żeby mu trochę zagrać na nosie. Dobrze że się pojawiłaś na tym portalu, o to właśnie mi chodzi, żeby wiedział że nie jest jedyny i że już skończyło się darmowe podbijanie punktów. Wysłane z mojego SM-J530F przy użyciu Tapatalka MeegiUżytkownik Liczba postów: 49 Liczba wątków: 2 Dołączył: Cze 2020 Reputacja: 1 05-02-2021, 23:12 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-02-2021, 23:23 PM przez Meegi.) Vlad wytłumacz mi coś bo ja chyba jakaś głupia jestem albo nie z tego świata. Siedzi na tym portalu, zmienia co jakiś czas zdjęcia, ma opis jakiej kobiety szuka a wcześniej tego nie miał i że szuka kogoś ze swojego województwa, raz usuwa zdjęcie a raz dodaje, moja koleżanka założyła 2 dni temu na tym portalu sobie profil dla zabawy i pisze sobie z ludźmi dla beki, on dał jej serduszko (czyli że mu się podoba, mam ją w znajomych więc nie wiem czy wie o tym czy może nie zauważył, ona ma wpisane że mieszka km od niego). Więc on musi także wybierać osoby które mu się podobają, ja siedzę tam tak po prostu nawet bardzo często na innych aplikacjach także jak mogę. Czyli skoro siedzi na tym portalu i ma tak opisany profil (koleżanka mi powiedziała co ma umieszczone na profilu) to znaczy że kogoś szuka. Do mnie po tamtym się nie odzywał, ale przed chwilą po prostu nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Przyszła mi wiadomość na fb, myślałam że to koleżanka. A tu niespodzianka, wiadomość jest od niego. Treść: hmm... sama już się nie odezwiesz. Czy ja jestem mało kumata czy on uderzył się w głowę poważnie. Nie odczytałam wiadomości to zaraz tekst: nie ważne, spokojnego weekendu. I zaraz wszedł na portal, a ja pokazałam się że jestem tam dostępna i nadal jestem. Możecie mi wytłumaczyć o co chodzi skoro uważa że dla niego nasza relacja to nie jest to, siedzi na tym portalu i najwyraźniej kogoś szuka sobie to w jakim celu chciałby abym się sama odzywała. Co chce mieć mnie jako koleżankę dopóki kogoś nie znajdzie sobie czy ja jako koleżanka i do tego nowa laska, a potem jak będzie kogoś miał to ja będę zbędna. To ostatnia rzecz której się spodziewałam że się odezwie po tamtym co pisał, a że tak szybko to już w ogóle się nie spodziewałam. Ale wtedy faktycznie chyba spodziewał się jak czepił się że byłam dostępna że się odezwę, teraz też miałam się odzywać bo on chce. Najpierw mówi że między nami wszystko mu nie iskrzy a potem takie coś, miałam ochotę mu napisać że nie chcę przeszkadzać w poszukiwaniach partnerki ale się powstrzymałam. Nie wiem czy powinnam mu cokolwiek odpisać ,a jesli tak to co takiego. Zachowywać się powściągliwie i jak koleżanka czy faktycznie powiedzieć że nie chce przeszkadzać mu w układaniu życia. Na razie zrobiłam tak jak on kiedyś odczytałam wiadomość i tyle. Rozumiecie coś z tego i po co on to roi i pisze do mnie skoro podobno ta relacja to nie jest to czego chce, a także jeśli sie ewentualnie odezwać do niego to w jakim nie chcę być także opcją zapasową jesli mu coś by nie wyszło i chciałabym dać mu to do zrozumienia nie wiem czy jeśli bede zachowywac sie jak koleżanka i nie nawiazywac do tamtej sytuacji warto to poruszac czy lepiej dosłownie mu to powiedziec. 06-02-2021, 00:58 AM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-02-2021, 01:03 AM przez vlad1431.) Dalej wymusza na Tobie inicjatywę i nie łam się, możesz go spytać kim jesteś dla niego że uważa że to Ty pierwsza zawsze masz się odzywać. Koleżanką od towarzystwa? Mógł się od razu zachowywać jak kolega, a nie mącić. Kto szablą wojuje to od szabli ginie. Nie wchodź w ogóle na tematy związane z jego poszukiwaniami, bo wyjedzie na to że jesteś zazdrosna. Zauważ jak działa na niego kiedy nie reagujesz na jego wiadomości. Od razu chłopak się denerwuje. Także masz już sposób na niego. Teraz pewnie jest na etapie frustracji, bo myślał że jesteś kolejną do zmanipulowania. Ten koleś od początku mi nie leży. Napisz mu żeby zaczął coś robić a nie tylko gadał i Cię zaczepiał. Wysłane z mojego SM-J530F przy użyciu Tapatalka
jestem dla niego koleżanką czy kimś więcej